Liczba Odwiedzin

26 maja 2014

Piosenki na Dzień Mamy

  Dziś, 26 maja, obchodzimy Dzień Mamy. Toteż, jak mam w zwyczaju przy takich okazjach, wstawiam 10 piosenek związanych z danym świętem. Dziś piosenki o mamach i dla mam. Zapraszam.
_____________________________________________________________________


10. John Lennon - Mother


9. The Beatles - Julia (piosenka dla matki Johna Lennona)


8. Violetta Villas - Do Ciebie, Mamo


7. Edyta Geppert - Nie, nie żałuję


6. Natalia Kukulska - Dłoń


5. Dżem - List Do M.


4. Ozzy Osbourne - Mama, I'm Coming Home


3. The Beatles - Your Mother Should Know


2. Majka Jeżowska - A Ja wolę swoją Mamę


1. Genesis - Mama

25 maja 2014

Recenzja: Coldplay - Ghost Stories

 To chyba najpiękniejsza płyta Coldplay. Jedna z najsmutniejszych. Zupełnie inna od wcześniejszych, odstająca nie tyle treścią, co, przede wszystkim, formą. "Ghost Stories" to jedno wielkie "Fix You"; bardzo dobre i niezwykle dołujące. Zapewne na brzmienie piosenek wpływ miało życie prywatne Chrisa Martina, który po długoletnim związku, rozstał się ze swoją żoną. "Ghost Stories" to płyta bardziej samego Martina niż zespołu jako całości, o czym świadczy często pojawiający się fortepian w wielu utworach i bardzo osobiste teksty.
   
    Coldplay ciągle oddaje pokłon elektronice, co słychać przede wszystkim w piosenkach "Ink", "Midnight", "A Sky Full of Stars". Choć ta elektronika jest zdecydowanie bardziej wyważona niż na "Mylo Xyloto", który mnóstwo osób (razem ze mną) uważa za najsłabszy album zespołu. Użycie syntezatorów zupełnie nie przeszkadza w słuchaniu, nie zalewa słuchacza. Tylko po prostu jest. I świetnie uzupełnia instrumenty i wokal. Choć od tego odstąpiono przy piosence "Midnight", która jest tak przekombinowana, że śmiało mogę ją nazwać jedną z najgorszych w dorobku zespołu. Warto zauważyć, że Coldplay zaprosił do współpracy Avicii, przy tworzeniu "A Sky Full of Stars". 
   
   "Ghost Stories" to płyta bardzo oniryczna. Przenosząca w zupełnie inny świat. W tym zakresie ma tę samą moc co "X&Y". Na samej okładce widać skrzydła, gwiazdy. W książeczce skrzydłom tym można przyjrzeć się z bliska i zauważyć mnóstwo szczegółów i elementów, z których się one składają.
 
   O ile zespół trzyma formę muzycznie, tak tekstowo niestety już podupada. Ciężko powiedzieć, czy to chwilowy kryzys (trwający od trzech lat), czy tendencja, która będzie się utrzymywała przy kolejnych albumach. W piosenkach jest mnóstwo "zapychaczy" w postaci "oh" i podobnych; powtarzają się również poszczególne frazy jak "No I don't" w pierwszym singlu "Magic". Widać, że to już zupełnie inny zespół; na płycie "Parachutes" Coldplay zalewał wręcz poezją. Teraz okazjonalnie, przy nielicznych piosenkach. Ale zespół i tak odbija się od dna, na którym spoczął wydając "Mylo Xyloto". I jest coraz lepiej.

   Podsumowując. Muzycznie płyta przepiękna, tekstowo troszkę słabiej. Ale "Ghost Stories" jest czymś, czego Coldplay jeszcze nie miało. Jest albumem tak smutnym, posiadającym może dwie lekko pozytywne piosenki. Ale to niczemu nie ujmuje. Płyty można słuchać i słuchać, za każdym razem znajdując coś nowego. I, w moim przypadku, i tak nie móc zdecydować się na najlepszy utwór z niej pochodzący. Jak na razie moimi faworytami są "O" i "Another's Arms".

Zapraszam do komentowania :)


  

11 maja 2014

Eurowizja 2014

Conchita Wurst, zwyciężczyni 59. ESC
  59. Konkurs Piosenki Eurowizji w Kopenhadze dobiegł końca. Jest to wydarzenie, które mimo swojej naprawdę ogromnej kiczowatości i tandety cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem i młodych, i starszych widzów Europy i nie tylko. Piosenki eurowizyjne są utworami pisanymi na szybko, są bez żadnego większego przekazu i głębi treści (chociażby piosenka "Cheescake" czy "Cake to bake").
Eurowizja jest jednocześnie przedsięwzięciem które potrafi zaskoczyć. 

 Pierwszym takim zaskoczeniem była piosenka reprezentacji Holandii.Piosenka megahipsterska, w ogóle nie pasującą do Eurowizji i która poziomem przewyższa jakieś 95% konkursowych utworów. Szkoda, że to ta piosenka nie została wybrana na najlepszą, tylko utwór....
...."Rise Like a Phoenix" Conchity Wurst z Austrii. Piosenka dobra, może i bardzo dobra, ale tak bardzo sztampowa, tak bardzo podobna do innych eurowizyjnych ballad. Myślę, że to co wyróżniało piosenkę reprezentanta Austrii była jego potężna skala głosu, która czasem potrafiła wywołać ciarki. Mnóstwo kontrowersji wywołał/a sam/a artysta/ka, która poza oryginalnym pseudonimem (Wurst (niem.) - kiełbasa) posiadał/a bródkę. Bądź co bądź, piosenka była bardzo dobra i zasługiwała na wysoką pozycję. Chciałbym jeszcze dodać, że bawi mnie to, że ludzie na Facebooku spinają się o to, kto wygrał Eurowizję. Nie jest to żaden transwestyta, tylko drag queen; Conchita jest taka jaka jest tylko na scenie. 

Cleo - reprezentantka Polski podczas 59. ESC
   Eurowizja, pomijając bardzo oryginalną Conchitę Wurst, nie wyróżniła się w tym roku absolutnie niczym. No, może poza Księgą Rekordów Eurowizji, która była ciekawa. Najbardziej drażniące byli sztuczni prowadzący (poza panią prowadzącą). Piosenki naprawdę żałosne, o których już jutro nikt nie będzie pamiętał, głosowanie, szczególnie jury, bardzo polityczne. Stara dobra Eurowizja. Ale końcowe głosowanie jest zawsze emocjonujące, tego Konkursowi się nie odbierze!

  W tym roku oglądałem ją raczej dla Donatana & Cleo, za których trzymałem kciuki, gdyż piosenka "My Słowianie" była bardzo oryginalna i niesztampowa. Niestety, musimy się zadowolić tylko (lub aż) 14. miejscem. Tak jak kiedyś oglądałem Eurowizję z wypiekami na twarzy, tak w tym roku tylko z ciekawości. Poziom nadal ten sam - żałosny. Ale jest coś w Eurowizji, co przyciąga mnie do telewizora co rok.